Wojciech Bońkowski
O winie i nie tylko

Smak legendy

Posted on 4 lutego 2010

Każdy winiarski kraj ma swojego idola, swoją „ikonę”, swój niedościgły ideał, do którego winomani aspirują jak krzyżowcy do Jerozolimy. We Francji to Domaine de la Romanée-Conti, w Niemczech – Egon Müller, w Hiszpanii Vega Sicilia. We Włoszech tym idolem jest Giacomo Conterno. Produkująca raptem 45 tys. butelek i od dawien dawna jedynie trzy etykiety piwnica w Barolo jest brylantem w koronie Italii. Reprezentuje niewzruszony porządek przekopernikańskiego świata, w którymi gospodarstwa rolne nie miały specjalistów od marketingu, wino robiło się wedle od pokoleń sprawdzonych metod, a syn o ojcu mówił wyłącznie z użyciem przydawki grande uomo.

Na niewzruszenie staromodnych etykietach widnieje wciąż imię odnowiciela posiadłości, Jakuba; pozostawili je tam jego syn Jan, niedawno zmarły, oraz syn Jana Robert. Jan i Robert nie zmienili także niczego w procesie produkcji tutejszej Barbery i Barolo, a wyrażana cynicznie przez prasę amerykańską nadzieja, że po śmierci Jana dojdzie tu do dawno upragnionej „modernizacji” okazała się płonne: Roberto Conterno zamiast zainstalowania baryłek zaordynował kontrolę i remont starych beczek. Po tym zabiegu, powiedział mi jesienią 2005 r., jest nadzieja że dożyją 100 lat.

Bardzo żałuję, że nie stać mnie na picie Barolo Cascina Francia (95€) i Barolo Riserva Monfortino (300–600€ w zależności od rocznika), win o majestatycznej, epickiej strukturze, przy których pijący czuje się mały jak mysz u podnóża góry, win o dotykalnej obecności owocu i niezapomnianej finezji, do której zdolni są tylko ci, którzy niczego nie udają i nie idą na żaden kompromis z „oczekiwaniami konsumentów”, lecz swą jakość czerpią wyłącznie z własnych, głęboko wpojonych zasad. Życzę Państwu, by zdarzyła się im chwila obcowania z tymi włoskimi brylantami. (Do niedawna Cascina Francia 1993 i 1994 dostępne były w 101win.pl, ale znikły z katalogu; to jedyna dostępność w Polsce, o której mi wiadomo).

Beczki długowieczne i cierpliwe jak słonie.

Stać mnie na szczęście na tutejszą Barberę (22–25€), a wypatrzony we florenckiej winotece Alessi rocznik 2000 przechowywałem pieczołowicie jak najprawdziwszy skarb. Dziewięć lat jak na Barberę to sporo, ale w rodzinie Conterno wina robi się od początku z myślą o bardzo długim starzeniu. W ostatnią niedzielę Barbera 2000 była w stanie przedziwnie bezczasowym. Kolor, bukiet, smak miały w sobie coś z wina bardzo starego – zapach starego kantorku z jego klejami, stemplami, pożółkłym papierem; woń starej wełnianej marynarki, ojcowskiej fajki, starych rękawiczek, wiernego psa; zapach samochodu z lat sześćdziesiątych, gdy za skórzaną tapicerkę nie płaciło się ekstra. Zarazem wszak wino żywe, technicznie wciąż młode, z potencjałem, przede wszystkim z uwagi na ostrą jak cytryna kwasowość i zaczepne garbniki w gorzkawej końcówce. Wino surowe jak milcząca rozmowa, nieznające pochwały, wytrwałe wytrwałością własnych, głęboko wpojonych zasad.

Tę Barberę w beczkach zakupionych przez Jakuba leżakował Jan, a do Florencji wysłał ją Robert. Dziwny smak miała ta Barbera: minionych czasów, zapomnianych dni. Smak przeszłości żyjącej w rzeczach, które wytworzyliśmy.

Jana Conterno niby nie ma, a jednak jest.