Na półmetku
Posted on 28 lipca 2009
Jak co dwa miesiące, spędzam z kolegami z Magazynu WINO pięć dni ciężkiej fizycznej pracy, degustując wina nadesłane przez importerów na nasz panel degustacyjny. Jesteśmy prawie na półmetku – zdegustowaliśmy ponad 90 „nowości”, przed nami panele tematyczne: Portugalia i Chardonnay do 60 zł.
Dzisiejszy dzień, poświęcony winom włoskim, przyniósł sporo dobrych butelek, m.in. wirtuozerskie, dziewięćdziesięcioparopunktowe Castello del Terriccio 2003 czy świetnie mineralne Collio Bianco 2007 z Borgo del Tiglio. Lecz wciąż chodzą za mną próbowane wczoraj wina francuskie. Ich oferta na naszym rynku wyraźnie się poprawia. Rok temu nie marzyłbym na przykład o wypiciu (i to za nader uczciwe 65 zł) Château Bellevue La Forêt Optimum 2006 z nieznanej nikomu apelacji Fronton. A tu proszę, importerski osesek Voyan proponuje je wraz z innymi, równie niszowymi i ciekawymi butelkami.
Próbowaliśmy też paru Côtes du Rhône, czyli win z jednej z największych apelacji francuskich, a w Polsce tak fatalnie obecnej. Wśród nich gęste, strukturalne, taniczne, doprawdy bardzo przekonujące Domaine Brusset Les Travers 2007 (z Winkolekcji). Lecz wciąż chodzi za mną o wiele „prostsze” Côtes du Rhône 2007 z Domaine Martin (importer: Wineland). Wino nie zaznaje beczki, nie epatuje koncentracją (która wszak jest zupełnie wystarczająca), lecz zachęca, urzeka, hipnotyzuje, obezwładnia, fascynuje intensywnością i czystością malinowego owocu. Ta butelka przypomniała mi jakże trafne słowa Andrew Jefforda ze słynnej książki The New France: pod względem czysto hedonistycznym nie ma bodaj na całym świecie apelacji, która mogłaby konkurować cenowo z Côtes du Rhône. Takiego zastrzyku świeżego owocu za jedyne 37 zł nie dostaniemy nigdzie.