Wojciech Bońkowski
O winie i nie tylko

Żałoba w kieliszku

Posted on 16 kwietnia 2010

W czasie żałoby wino schodzi na dalszy plan. Nie pora na beztroskie rozkoszowanie się nutami tulipanów w Beaujolais ani na krytykowanie kosmicznych cen Barbaresco Angelo Gai. W czasie żałoby wino winno spełniać swą odwieczną sakralną rolę: duchowego pokarmu łączącego nas z tym, co ponad nami. Od dawien dawna wino (lub alkohol zastępczy) we wszystkich kulturach, od Traków i Celtów po Irlandczyków i Romów, jest żelaznym elementem styp i innych zwyczajów pogrzebowych.

Niestety, dionizyjskiej wspólnoty nie będzie jutro i pojutrze w czasie uroczystości żałobnych. W Warszawie i Krakowie zgodnie z niefortunną tradycją wprowadzono zakaz sprzedaży alkoholu. Smutne i nierozumne jest zrównywanie alkoholu z noszeniem broni (którego zakazano równolegle). Nierozumna jest ta logika „wychowania w trzeźwości” i „rozwiązywania problemów alkoholowych”, które samemu się tworzyło.

Wszak o tych, którzy żałobę przeżywają autentycznie i nie życzą sobie na placu przed ołtarzem zapachu tulipanów z Beaujolais w papierowym kubku ani widoku anty-żałobników dywagujących nad Gają w kawiarnianym ogródku – o tych myślę z szacunkiem i empatią. Aby temu szacunkowi dać wyraz, dionizjakiem pożegnać umarłych i zarazem nie stracić łączności z tym, co nas, winomanów, żywotnie interesuje – czyli z jakością, terroir, poszanowaniem Ziemi – proponuję Wam dziś

Meinklang Sok Winogronowy Grüner Veltliner

Tłoczony sok z winogron veltlinera produkowany przez od paru lat dostępnego w Polsce, chwalonego już w Magazynie WINO producenta Meinklang. Sok biodynamiczny, tak jak nieco szalone, ciekawe wina tego winiarza (wina i sok sprowadza do Polski Austrovin). Nadzwyczaj dobra rzecz. Tak w bukiecie, jak w smaku wyraźny jest charakter veltlinera: spod wyraźnie zaznaczonej słodyczy wychodzą nuty zielonkawe, pieprzne, szypułkowe; kwasowości jest niby niewiele, całość jest okrągła, bardzo owocowa, słodka, ale długość jest zupełnie niezła i w końcówce jest sporo świeżości.

Po chwili – bo to sok, który „rozwija się w kieliszku” – w bukiecie pojawiają się jabłeczne, ciepłe, korzenne aromaty kojarzące się w winami biodynamicznymi. Sporo treści – także i duchowej – w tym soku i odważyłbym się stwierdzić, że warto zań zapłacić 17,99 zł (Piotr i Paweł). Wedle starogreckiego zwyczaju parę kropel trzeba uronić na mogiłę, by zmarłemu nie zabrakło napitków na drugim brzegu.

Więcej tu kamienia winnego niż w większości win!