Wojciech Bońkowski
O winie i nie tylko

Radość Nebbiolo

Posted on 20 maja 2010

Degustator win włoskich w trzecim tygodniu maja nie ma prawa obchodzić żadnych urodzin ani rocznicy ślubu, pierwszej komunii córki ani bar micwy syna, nie ma szans zanadto interesować się półfinałem NBA ani festiwalem polskich filmów fabularnych. Ma wtedy bowiem obowiązek być w Albie i degustować nowe roczniki win z królewskiego szczepu Nebbiolo: Barolo, Barbaresco i Roero.

W ramach imprezy Nebbiolo Prima wraz z Ewą Wieleżyńską mam przyjemność, ale i odpowiedzialne zadanie szukać w 334 próbkach prawdy o nowych rocznikach – 2006 i 2007. Butelkowane przez paroma miesiącami wina tu i tam jeszcze cierpią na ściśnięty owoc, zredukowane bukiety, nieułożone garbniki, ale już zaczynają swoje piękne, długie życie. Jak piękne, pokazały tryskające malinami, truskawkami, wiśniami, bzem, tulipanem, różanymi płatkami, hipnotyzujące niepodrabialną mieszanką karminu, amarantu i ochry, ożywiające usta życiodajnym kwasem butelki takie jak Vajra Bricco delle Viole 2006, Marchesi di Grésy Martinenga 2007 i Camp Gros 2000, Aurelio Settimo Rocche Riserva 1999, Cavallotto Bricco Boschis San Giuseppe 2006 i 2004, Cordero di Montezemolo Monfalletto 2005 i 2006, Sottimano Pajoré 2007. Fantastyczne wina pełne żywotności i złożoności, ekspresji owocu i ziemi. Wina, których nie da się pomylić z żadnymi innymi.

Jak długie przed nimi życie, przekonujemy się tu codziennie, bo winiarze nie szczędzą starych butelek i pionowych degustacji. Balsamiczna finezja Bricco delle Viole 1997 Vajry, leśne, grzybowe niuanse Fratelli Alessandria Monvigliero 1995, jagodowa esencja Barale Bussia Riserva 2000, niemal kulturystyczny power Luisin Rabajà 1970 i niezapomniana flasza (odkupiona od jednej z restauracji, bo u producenta już ich nie mieli) Cordero di Montezemolo Monfalletto 1958 to tylko rodzynki z tego tygodniowego full immersion, od którego może się zakręcić w głowie. Jak przystało na króla win, przepych pałacu Barolo olśniewa i onieśmiela.