Wien, Wein und Gesang
Posted on 31 maja 2010
W Wiedniu trwa VieVinum, flagowa impreza austriackiego winiarstwa, które z zasłużoną dumą prezentuje swe osiągnięcia światu. Światu coraz na austriackie wina otwartszemu – Austria jako jeden z nielicznych krajów w zeszłym, kryzysowym roku zanotowała wzrost sprzedaży praktycznie na wszystkich rynkach. Polska nie jest wyjątkiem – z blisko 60-proc. większym apetytem na austriackie wina stajemy się powoli prymusem (pisał o tym już Andrzej Daszkiewicz).
Jak wiadomo Wiedeń to jedyna europejska stolica, która produkuje wino na większą skalę. 700 ha winnic generuje wina zaspokajające przynajmniej część legendarnego pragnienia Wiedeńczyków (do niedawna mogących się pochwalić jedną z najwyższych konsumpcji wina na świecie). Spora część Weiner Wein to cienkusze podawane w podmiejskich, otwieranych w sezonie letnim gospodach. Ale sporo tu też win całkiem poważnych. Szczególnie od sześciu producentów zrzeszonych w prężnej grupie WienWein. Jedną z najsympatyczniejszych tradycji VieVinum jest impreza przez nich organizowana na szczycie legendarnej wiedeńskiej winnicy Nussberg. Piknik na stogu siana z kieliszkiem wiedeńskiego wina w ręku, przy sznyclu i muzyce to kwintesencja austriackiego winnego lajfstajlu.
W tym roku z powodu deszczu wieczór spędziliśmy zamiast na Nussbergu w imponujących podcieniach wiedeńskiego ratusza. Nie zepsuło to atmosfery. Sznycle były świetne, a tenor z operetki zaśpiewał Wien, nur du allein z imponującym wysokim C. Ale imponujące były przede wszystkim wina. Ich jakość rośnie z roku na rok. I to z pewnością nie tylko genius loci sprawiło, że lekkie, rześkie, codzienne wina białe smakowały mi najbardziej z całej Austrii: bardziej niż styryjskie Steirische Klassik i federspiele z Wachau. Gemischter Satze of Wieningera, Edlmosera, Zahela, Christa, Mayer am Pfarrplatz i Cobenzl są fantastycznie soczyste, aromatyczne i pijalne. Ich połączenie beztroskiego lajfstajlu i wysokiej winiarskiej kultury świetnie streszcza sukces Austrii jako takiej.
Gemischter Satz to wiedeńskie słowo-klucz. Oznacza mieszane nasadzenie różnych szczepów, które zbiera się i winifikuje razem. Odmian jest kilkanaście, najważniejsze to Grüner Veltliner i Welschriesling, występują też Riesling, Weissburgunder, Neuburger, aromatyczne Gelber Muskateller i Traminer oraz parę innych. Wspólny zbiór dojrzewających w jednym czasie odmian oznacza, że cześć winogron trafia do kadzi ciut zielonych, a inne są całkiem przejrzałe. Nadaje to winom ciekawą strukturę i dobrą świeżość. Nie są zwykle zbyt aromatyczne, mają natomiast bardzo dobry owoc na podniebieniu, a te ambitniejsze całkiem niezgorzej się starzeją. Najbardziej znanym Gemischter Satzem jest Nussberg Alte Reben Wieningera – ładnie mineralne wino, które należy otwierać najwcześniej po trzech latach – oraz jego wypasiona wersja Rosengartl Alte Reben – ale w ratuszu próbowałem też świetnego Nussberg Grande Reserve 2008 od Zahela (bezbeczkowe wino o bardzo dobrej koncentracji, harmonijne, pestkowe), Bisamberg Alte Reben 2009 od Christa (cokolwiek nowoświatowe w swojej intensywności owocowości, ale trudno mu się oprzeć) oraz nieco trudniejszego w odbiorze Dorflage 2008 Edlmosera (którego mineralność złamana jest cukrem resztkowym). A Gemischter Satz to niejedyne udane wino wymienionych producentów: kupimy u nich bardzo dobre Rieslingi, Veltlinera i wina czerwone w niczym nieustępujące tym z innych regionów.
WienWein to zresztą tylko jedno z kilku winiarskich stowarzyszeń w austriackiej stolicy. Kolejne to Junge Wiener oraz Wiener Orchideen Winzer. Ptaszki ćwierkają pochwały o należącej do tego ostatniego Jucie Ambrositsch. Dobre wrażenie zrobiły na mnie też wina Hajszan oraz Hengl-Haselbrunner. Winiarski Wiedeń – i ten lajfstajlowy, i koneserski – wart jest mszy.