Współczesny klasyk
Posted on 26 kwietnia 2011
W poprzednim sezonie przekonywałem Państwa do picia galicyjskiego Albariño. Wracam do tego tematu pod wpływem butelki Terras Gauda 2009. To doprawdy świetna realizacja tej odmiany. Jak trzeba rześka, napięta, soczysta, z ową nutką morskiej soli, która czyni z Albariño wybitnych kompanów do biesiady.
Terras Gauda to ciekawa posiadłość. Jako jedna z ostatnich nie uległa modzie na Albariño jednoodmianowe. Zgodnie z tradycją Galicji szczep ten miesza z innymi: Loureiro i Caíño. Ten pierwszy (którego w pojedynkę możemy spróbować m.in. w portugalskich Quinta do Ameal i Anselmo Mendes) jest z pewnością źródłem wyraźnych nut kwiatowych (tulipany) próbowanego przeze mnie wina. Ten drugi, bardzo już dziś rzadki, odpowiada bodaj za dojrzałe smaki owocowe: brzoskwinię i wręcz ananasa, które nie są tak typowe dla samego Albariño. Krótko mówiąc, przy swej prostocie i werwie Terras Gauda proponuje w sumie ciekawą wariację na znany temat. A poza tym ma wręcz rekordowy drinkability factor. Aż wstydzę się przyznać, jak szybko osuszyłem otwartą butelkę. Wiele Albariño jest nieco jednowymiarowych w stronę kwasowości i soli i bez morskiego jedzenia nie tak łatwo je się pije. Tutaj wyraźniejszy owoc sprawia, że wino leje się w gardło potoczyście jak mozelski Riesling.
Flaszka dostępna jest w poznańskiej Vininovie za 78 zł. To trochę za dużo. I wobec tego, co jest w butelce, i wobec ceny tego wina w Hiszpanii. Terras Gauda można bowiem dostać wszędzie (jest to spora winiarnia, produkująca ponad milion flaszek) za 12–13€.
Albariño to wino, które zrobiło wspaniałą karierę. Zaczęła się ona na dobrą sprawę w latach 1990. Wcześniej w Galicji powstawały wina o lokalnym zasięgu, smaczne do miejscowej kuchni i nic więcej. Historycznie nie robiono tu prestiżowych win i chyba nikt nie przeczuwał potencjału regionu. Okazało się, że z niełatwych w uprawie, granitowych winnic można zrobić wino na wskroś nowoczesne, przyswajalne i przez Hiszpanów, i Anglosasów, a w dodatku doskonale odpowiadające na coraz silniejszą w dzisiejszym świecie wina potrzebę świeżości i młodości. Sceptycy jednak wieszczyli, że sława Albariño prędko przeminie. Że nie ma głębi, nie potrafi dać win prawdziwie poważnych i że moda na niego była efemerydą. (Podobne bujdy opowiadano o Sauvignon Blanc). Minęło parę lat i wina z Galicji trzymają się świetnie. Pomimo dość wysokich cen oferują świetną jakość i wyrazisty styl. Kwas i sól się nie znudziły. Z obiecującego awangardowca Albariño awansowało na, jak to się mówi w muzyce poważnej, klasyka XX wieku. A klasyk, jako wiadomo, nigdy nie wychodzi z mody.
Butelkę Terras Gauda 2009 otrzymałem od importera.