Wojciech Bońkowski
O winie i nie tylko

Energia z łupków

Posted on 16 czerwca 2011

Wkrótce po wpisie o Enotece Polskiej wracam do degustacji organizowanych przez tego prężnego importera. Wraz z Wein-rem ze Sstarwines.pl zostałem zaproszony do spróbowania kolejnych kandydatów do tutejszego katalogu. Na warsztacie jest Langwedocja; Maciej Bombol poszukuje win o dobrej relacji jakości do ceny, które na polce zmieszczą się ciut poniżej prestiżowego Domaine La Casenove z Roussillon.

Wzorzec metra.

Próbowaliśmy juz Domaine des Aires Hautes z Minervois, oferującego zaiste dobre ceny, np. 33 zł za podstawowe AOC 2009 oraz 49 zł za soczyste, mięsiste, charakterne i bardzo przekonujące Minervois La Livinière 2008 (podaje planowane ceny detaliczne, jeśli import sie ziści), a do tego przystępny, bogaty, czekoladowy styl akurat dla Polaka. W sobotę do kieliszków trafili dwaj kolejni producenci, tym razem z sąsiedniej apelacji Faugères. Minervois to piaskowce, Grenache i Cinsault, więc tamtejsze wina płyną wartką barokową harmonią konfiturowego concerto grosso. Faugères geologiczny pan Bóg obdarzył glebą łupkową, więc znajdziemy tu o wiele więcej świeżości, soczystości, owego pieprznego nerwu, który winom czerwonym dają gleby wulkaniczne. Wśród szczepów mocną pozycję zachował tu pogardzany Carignan (pisałem o nim tu), któremu wszystko można zarzucić, ale nie rozlazłość; ponadto sporo tu Mourvèdre, Syrah; ze wszystkich apelacji langwedockich Faugères bodaj najmniej władzy oddaje Grenache.

Cena jak z Leclerka, a ile emocji.

W Polsce mogliśmy dotąd kupić klasyczne i smaczne Faugères z Clos Fantine, przystępne nowoczesne La Côte des Pins z Domaines Lorgeril i, z rzadka, jakąś etykietę supermarketową. No i słynnego Léona Barrala, jednego z mistrzów Francji, zagorzałego biodynamika, kapryśnego artystę, niekiedy deklasującego swe flaszki do kategorii vin de table. Dziesięć lat temu wina Barrala to były wielkie emocje, jeśli butelka była dobra – wiele było zepsutych brettem lub utlenionych. Ostatnio stały się bardziej regularne. Maciej Bombol jako wzorzec metra otworzył ze swoich zbiorów Jadis 2001, wino w dobrej formie, wciąż bardzo młode, pieprzne, z dobrym owocem, ale może bez dreszczyku emocji. Pod koniec marca zaś piłem w restauracji La Rôtisserie fantastycznie napięty i mineralny rocznik 2005.

Dobrym producentem Faugères jest Domaine Saint-Antonin (obecne już w katalogu 101win.pl i niedawno opisanego Brix65). Les Jardins 2010 to codzienna Langwedocja, pełna owocu, ale odróżniająca się od kangurów i lam świetną kwasowością (ewentualna cena w Enotece 29 zł). Lou Cazalet 2010 to więcej Syrah i mięska; Magnoux 2009 (67 zł) to ukłon w stronę Parkera i innych powidłopijców, ale łupki wtrącają tu swój cytrynowy podpis i przy swej masie wino robi duże wrażenie.

Fantastyczna głębia i świeżość.

Saint-Antonin to wina proste w odbiorze, strawne, intensywne. Butelki z Domaine Ollier Taillefer mają inny wymiar. Mało tu Grenache, więcej napięcia, nuty mineralne nie są tylko metafora. Ich łupkowa świeżość jest przy tej intensywności owocu zadziwiająca; dostajemy i zmysłowość, i duchowość bez wyrzeczeń, jakby świat rzeczywiście mógł być doskonały. Faugères Les Collines 2009 (42 zł) to naprawdę w swej cenie jest głębokie wino, z mocnym, wymagającym pieczonej jagnięciny garbnikiem. Bezbeczkowe Grande Réserve 2008 (54 zł) gra na bogatszej nucie, ale nuty mięsiste od Syrah, Mourvèdre zapewniają temu winu równowagę i wielowymiarowość. Czołowe Castel Fossibus 2008 jest niby kolejną langwedocką etykietą z górnej polki, napakowaną, ekstraktywną, ale o ileż więcej tu głębi i świeżości niż w innych winach za 70 zł! Degustacja Ollier Taillefer to spotkanie z prawdziwą osobowością, winami, które nie idą na łatwy mainstream, lecz bezkompromisowo wyrażają swoje pochodzenie. Mam nadzieję, że wkrótce trafią na warszawskie półki.

Opisane wina degustowałem na zaproszenie Enoteki Polskiej poza Barral Jadis 2005 – własny zakup.