Z góry upatrzone pozycje
Posted on 23 września 2011
Marek Popielski, założyciel firmy 101win.pl, w biuletynie mailowym informuje:
Po ponad 5 latach działalności czas na zmiany. Nasz sklep 101win.pl kończy działalność w dotychczasowej formule – pora rozpocząć nowy etap w naszej przygodzie z winem.
Jak udało mi się dowiedzieć, Marek Popielski nie składa broni, lecz część swojej oferty – drogie wina od najbardziej prestiżowych producentów europejskich, które 101win.pl pozyskiwało z rynku niemieckiego – przesuwa do „Klubu 101win” dla zarejestrowanych użytkowników. Pod dotychczasową nazwą dostępne będą natomiast wina z własnego importu – nie byle jakie, bo są wśród nich takie tuzy, jak Selbach-Oster, Aurelio Settimo, kataloński Espelt, Weingut Stadt Krems czy Bordeaux ze „stajni” Terra Burdigala. Import własny ma być w większym niż dotąd stopniu kierowany do niezależnych sklepów winiarskich i restauracji.
Pomimo więc alarmującego tonu rozsyłanego zawiadomienia w zasadzie nic się nie zmieni, jeśli chodzi o dostępność win. Co najwyżej w poszukiwaniu upragnionej flaszki trzeba będzie sprawdzić dwie, a nie jak dotąd jedną stronę internetową i wpisać dane osobowe na kolejnej witrynie. Na otarcie łez mamy (tylko do poniedziałku 26.09) „totalną wyprzedaż” ponad 250 win z rabatem od 30 do 50%. To naprawdę świetna okazja, zachęcam wszystkich szczególnie do win drogich i prestiżowych, które teraz możemy kupić w 101win.pl taniej niż aktualnie na tzw. Zachodzie. Kilka rekomendacji podaję na końcu niniejszego wpisu.
Decyzja Marka Popielskiego ma jednak drugie dno. Są nim pieniądze. A chodzi o sprawy, które rzadko zaprzątają głowę przeciętnego winopijcy, ale które mają decydujący wpływ na obraz rynku wina w Polsce. Gdy Popielski rozpoczynał w 2005 roku projekt 101win.pl, miał ambicję oferowania najlepszych win w „cenach takich jak w winotekach europejskich”. Jako pasjonat wina zostawiający niemałe pieniądze w sklepach za naszą zachodnią granicą, chciał tę samą ofertę i podobne ceny przeszczepić nad Wisłę, Wartę i Odrę. Wina kupował w cenach hurtowych w Niemczech, doliczał skromną marżę i oferował niektóre wina za 50% ich ceny w „normalnej” polskiej dystrybucji. (Tak było np. z Amarone Fratelli Tedeschi, dostępnym przez dłuższy czas za 99 zł / but.). W 2007 roku mogliśmy w 101win.pl kupić Riesling trocken 2006 Kellera za 48 zł, Les Calcinaires 2005 Gauby’ego za 57 zł, Szamorodni Dániel 2003 Istvána Szepsyego za 125 zł, Santorini 2006 Sigalasa za 54 zł, Paolo Conterno Barolo 2001 za 110 zł.
Potem ceny stopniowo rosły. Najpierw o 15%, potem kolejne kilkanaście. Ideał „europejskiej winoteki” oddalał się coraz bardziej, paradoksalnie wraz z wprowadzaniem win z własnego importu, które na zdrowy rozum powinny być tańsze. Zarazem organizowane były różne okresowe promocje, w ramach których ceny spadały o 20–30%. Inne ceny obowiązywały w sklepie internetowym 101win.pl, a inne w patronackich sklepach, jak Bistro Żużu na ul. Kazimierzowskiej w Warszawie. Funkcjonowały ponadto ceny „klubowe”, np. dla uczestników tzw. Akademii Burgunda, które nie były ani oficjalnymi cenami sklepu internetowego, ani tymi promocyjnymi. W dodatku, jak o tym pisano na Sstarwines.pl (zob. też wyjaśnienia M. Popielskiego), przed okresem promocji ceny na www.101win.pl sztucznie pompowano w górę, by udzieliwszy hojnie wyglądającego rabatu, wcelować nimi niewiele poniżej codziennego ich stanu. Jako konsument przestałem się w tym łapać i spasowałem. Doszło do gorszącej sytuacji, w której taki Riesling Kabinett od Selbach-Oster kosztował „oficjalnie” w 101win.pl 79 zł, gdy ja kupowałem go w winnicy (z normalnego cennika, z VAT) po 8,60€. To już był standard winoteki azjatyckiej, a nie europejskiej.
Kulisy tych ruchów cenowych są prozaiczne. Sprzedaż w sklepie internetowym i dwóch fizycznych wciąż była za mała, by projekt 101win.pl wzleciał na wysokość przelotową. Lecz żeby współpracować z innymi sklepami (i w mniejszym stopniu restauracjami), trzeba im zaoferować co najmniej 25% rabat od cen we własnym sklepie internetowym. Przy „europejskich” marżach, jakie sobie na początku działalności założył Marek Popielski, było to niemożliwe. Dlatego musiał podnieść ceny, żeby móc je znowu obniżyć. Ofiarą padł konsument. Jeśli bowiem nie był akademikiem, tylko naiwnie wchodził do sklepu i płacił za flaszkę, przepłacał ok. 50%.
Marże polskich sklepów winiarskich są zbyt wysokie, bo sprzedaż jest wciąż za niska. Lecz sprzedaż jest wciąż za niska, bo marże są zbyt wysokie. Do dobrego tonu należy chwalenie się w towarzystwie, że wino kupuje się w Dreźnie albo Wiedniu. Jak wyjść z tego zaklętego kręgu? Wydawało się, że wyjdzie z niego Marek Popielski, proponując czołowe wina w niespotykanych wcześniej w Polsce cenach. Ale nie wytrzymał. Na marginesie dodam, że z tym problemem boryka się wielu innych „ambitnych” importerów, takich jak np. Salute czy Rubikon.
7 najlepszych okazji na wyprzedaży 101win.pl:
Peter Jakob Kühn Doosberg Grosses Gewächs*** 2005 – 66 zł
Comte de Vogüé Chambolle-Musigny PC 2000 – 201 zł
René Rostaing Côte-Rôtie 2006 – 125 zł i La Landonne 2006 – 207 zł
Paolo Conterno Barolo Ginestra 2001 – 89,50 zł
Clos Martinet Priorat 2004 – 124 zł
Willi Schäfer Graacher Himmelreich Riesling BA 2006 – 158 zł
Wina z wyprzedaży 101win.pl polecam z własnej inicjatywy. Nie mam żadnych związków finansowych ze 101win.pl.