Wejście smoka
Posted on 25 października 2011
Październik miesiącem debiutów. Dziś do kieliszków poleje się topowa Portugalia z katalogu nowego importera, m.in. Quinta das Maias z Dão i Manuel Campolargo z Bairrady. W sobotę uraczono mnie wspaniałymi winami rodańskimi Marcela Richauda i François Villarda (ten projekt ruszy na przełomie roku). Lecz najgłośniejszym debiutem jest z pewnością ambitny katalog win z Doliny Rodanu zaprezentowany przez DELiWINA.
Próbowaliśmy m.in. solidnego Côtes du Rhône i Châteauneuf 2009 z Domaine de la Solitude (słabo je oceniłem na degustacji w ciemno Magazynu WINO, ale to dobre wino), intensywnego jak lipiec w Prowansji Vacqueyras Doucinello 2008 z Domaine Le Sang des Cailloux (słynnej posiadłości „Krew Kamieni”, o której wzruszająco pisał kiedyś Jefford), prestiżowego Côte-Rôtie 2008 Clusel-Roch, Cornas Champelrose 2008 z Domaine Courbis, które z win z Północnego Rodanu zrobiło na mnie bodaj największe wrażenie. Do tego mineralne jak lód Pouilly-Fumé Mademoiselle de T 2009 z Château de Tracy. No i rzadki brylant: Gourt de Mautens 2006, jubilerskie Côtes du Rhône, produkowane bez mała jak DRC i smakujące jak francuskie amarone. (Pisałem o nim tu).
Zestaw piorunujący, bodaj najmocniejsze wejście na rynek nowego importera w tym sezonie. Tym bardziej, że w katalogu DELiWINA znajdziemy nie tylko Rodan, ale i prestiżowe Chablis Jean-Marc Brocard (9 XI odbędzie się w Warszawie degustacja starych roczników), Austria od Johanna Donabauma, Mozela Max Ferd. Richter, Nawarra z Tandemu, modne Médoc Clos du Jaugueyron.
Prestiż, brylanty, a gdzie wino dla ludzi? Też jest. Polecam świetne w swojej cenie Grenache–Syrah i Chardonnay–Viognier od Laurenta Miquela (świetnie wydane 37 zł) czy Corbières Hautes Terres z Domaine Les Auzines (48 zł), jedno z lepszych win z tej apelacji, jakie piłem od dawna.
Najciekawsze w DELiWINA jest jednak podejście do winnego interesu. Może dlatego, że właściciele Guillaume i Joanna Deliancourt szlify zdobywali na trudnym rynku londyńskim. Ona z Poznania, on z Niort, pracowali u znanego importera Hallgarten. Wiosną 2010 r. zadebiutowali na rynku polskim. Ze swojego sklepu w Poznaniu i strony www prowadzą co prawda sprzedaż detaliczną, lecz skupiają się na restauracjach. To nietypowa jak na polski rynek decyzja, która już zaczyna przynosić wymierne efekty – wina z katalogu DELiWINA można wypić m.in. w Butchery & Wine, Tamka43, Le Régina, warszawski Marriott, wrocławski Sofitel (w tej branży trzeba w dodatku konkurować ze słynną kopertą Centrum Wina i PWW). W takich miejscach łatwiej sprzedać wina drogie, prestiżowe, ale też zaprezentować butelki z Rodanu czy Wachau we właściwym im kontekście.
Do tego dochodzi niezwykła aktywność Guillaume’a Deliancourta w internecie. Nie ma dosłownie dnia, bym nie otrzymywał krótkich, inteligentnych niusów o działalności tego importera. Poza standardowym Facebookiem DELiWINA komunikuje się również m.in. przez LinkedIn, Foursquare, a także jest według mojej wiedzy pierwszym polskim importerem na Twitterze. Te błahe z pozoru okienka i kliknięcia składają się na wielokierunkowe „wsparcie sprzedaży”, pozwalają się wyróżnić na coraz ciaśniejszym rynku wina, a przede wszystkim budują relację z klientami.
Deliancourtowie śmiało patrzą w przyszłość. Nie zatrzymują się na błędach, których, jak sami przyznają, w pierwszym roku importu popełnili niemało. Wprowadzają korekty, idą do przodu. Konsekwentnie budują obecność w liczących się winiarskich miejscach w Polsce. W 2012 r. do katalogu mają trafić ekscytujące nowości z Madiran i Mozeli. O tych młodych ludziach jeszcze nieraz usłyszymy.
Degustowałem na zaproszenia importera DELiWINA. Opisywane wina rodańskie na razie nie są dostępne, trafią do sprzedaży w ciągu kilku tygodni.