Wojciech Bońkowski
O winie i nie tylko

Praca u źródeł

Posted on 6 listopada 2010

Podrzucam Państwu ostatnie już rodzynki z niedawnego panelu Magazynu WINO (nowy numer u prenumeratorów już od poniedziałku). Tym razem wino, które my, Polacy, ukochaliśmy ponad wszystkie inne, czyli Chianti. Na naszych półkach mamy jego doprawdy bardzo dobry przekrój i z 20 czołowych producentów opisanych w naszym niedawnym materiale aż 17 jest obecnych w Polsce.

Chianti w styczniu.

W czym zatem problem? W cenach. Chianti Classico to w gruncie rzeczy obiadowe wino codzienne, a my, Polacy, musimy za nie płacić (z nielicznymi wyjątkami) 60 zł i więcej. Niewielkim pocieszeniem jest fakt, że również we Włoszech od paru dobrych lat ceny Classico wspinają się coraz wyżej. A już zupełnie bulwersujące jest żądanie 102 zł za podstawowe Chianti od Fontodi czy 89 zł za doprawdy prościutkie Pèppoli od Antinorich. Ratunek można znaleźć w mniej prestiżowych i tańszych Chianti spoza strefy Classico, lecz tu problemem jest bardzo nierówna jakość: nawet w najlepszych z tych siedmiu „satelitów” – Rúfina i Colli Senesi – nie tak łatwo jest znaleźć regularnie dobre wino za rozsądne pieniądze.

Z tym większym uznaniem powitałem debiut nowego importera SEI Group (strona www nazywa się Chianti Vini). Właściciele świetnie wykonali swą pracę i skomponowali imponujący katalog, na który składają się mniej znane posiadłości z Chianti – zarówno Classico (polecam surowe, garbnikowe wina od Mannucci Droandi), jak i „satelitów” właśnie.

Z sześciu nadesłanych na nasz panel win niespodzianką nie była bardzo dobra klasa dwóch Chianti Rúfina: Marchesi Gondi Riserva Villa Bossi 2005 (57 zł) i Fattoria di Grignano Riserva Poggio Gualtieri 2000 (66 zł): obie posiadłości od lat plasują się w czołówce swojej apelacji, a to drugie wino w świetnej jak na polskie warunki cenie daje nam okazję zapoznania się z nieźle zestarzonym winem z Toskanii. Niespodzianką dobrą (49 zł) okazało się Fattoria di Gratena Riserva Rapozzo da Maiano 2005 – to proste DOCG jest zaskakująco poważne, pełne, umiejętnie zabeczkowane, ładnie dojrzewające; trudno byłoby mi wskazać na polskich półkach lepszej jakości wino toskańskie w tej cenie.

Chyba że byłyby to kolejne dwa wina z oferty tegoż importera. Sorelle Palazzi Riserva 2006 (46 zł) to oldskulowe wino pełne zapachów obory i podwórka o październikowym zmierzchu – nie każdemu te nuty wiejskie i słone się spodobają, ale całość ma mnóstwo charakteru. Castello Sonnino Castello di Montespertoli 2007 (45 zł) jest utrzymane z kolei w stylu nowoczesnym, z wyraźnymi nutami beczkowymi; stylistycznie jest mi mniej bliskie, ale z pewnością świetne w swej cenie. Te dwa ostatnie wina poza stosunkiem jakości do ceny łączy jeszcze jedno. Oba pochodzą z niewartych funta kłaków apelacji Chianti Colline Pisane i Chianti Montespertoli. To „Italia B”, zapadła prowincja, gdzie w sensie degustacyjnym strach się zapuszczać. Trzeba mieć dużo samozaparcia (i wyobraźni), żeby w takich miejscach szukać dobrych win do importu.

Wśród polskich importerów w zasadzie nie ma degustatorów. Nie występuje u nas anglosaskie zjawisko tzw. buyera, czyli wykwalifikowanego eksperta winiarskiego, który dla importera przemierza winnice i wyszukuje hity niskiej i średniej półki. Nie raz obserwowałem naszych handlarzy winem, którzy w degustacji porównawczej nie tylko nie są w stanie poznać własnego wina, ale w ogóle poznać czegokolwiek. Portfolia naszych importerów podzielić można obrazowo na trzy grupy: gazetki wyprzedażowe („wezmę to białe z La Manchy, jeśli Pan obniży z 1,30€ na 1,25€”), foldery turystyczne (gromadzimy wina od Chile po Australię z najbardziej popularnych regionów) oraz wypisy z przewodników. (Pewien importer win włoskich inspiruje się na przykład humorystyczno-dadaistyczną twórczością Luki Maroniego). Ta ostatnia metoda mimo ewidentnych zalet skutecznie psuje stosunek jakości do ceny – najważniejszy wszak warunek sukcesu na polskim rynku – albowiem nagradzane w przewodnikach z natury rzeczy są droższe od tych mniej znanych.

Jakość spróbowanych przeze mnie Chianti z SEI Group nie pozostawia wątpliwości, że ktoś odwalił tu kawał profesjonalnej roboty. Degustował Colline Pisane tak długo, aż znalazł coś nadającego się do miłego picia. W dodatku dał w swoim katalogu stylistyczny przekrój od toskańskiej ortodoksji do moderny, z udziałem wielu win ekologicznych. Czuję wobec tej pracy autentyczny „szacun”.

Wina udostępnił do degustacji ich polski importer SEI Group.