Wojciech Bońkowski
O winie i nie tylko

Kliknij zanim wypijesz

Posted on 8 listopada 2010

Dziś słów parę nie tyle o winie – przyzwoitym Douro Castello d’Alba 2008 z pakietu 6win.pl – o tym projekcie parę słów osobno wkrótce – lecz o towarzyszącej mu technicznej nowince. Na kontretykiecie obok wprowadzanego obecnie AVIN (ten unikatowy dla każdego wina numer ma stanowić odpowiednik książkowego ISBN) znaleźć można niepozorny czarnobiały kwadracik zawierający dwuwymiarowy kod kreskowy.

Do jednowymiarowych również na winie się przyzwyczailiśmy, lecz poza szybką obsługą w kasie z jego użycia nic dla nas, konsumentów, nie wynika. Kod dwuwymiarowy otwiera całkiem nowe możliwości. Występuje w wielu rodzajach, z których najpopularniejsze to Aztec, DataMatrix i interesujący nas tu QR.

Do skorzystania z kodu potrzebny jest telefon z aparatem i internetem oraz programik do skanowania kodów taki jak np. NeoReader. (Inne to np. BeeTagg, Kaywa, iNigma). Takie programy są obecnie wgrywane fabrycznie do pamięci większości nowszych telefonów z takimi systemami jak Symbian, Android i Windows 6, a także iPhone’a (iMatrix).

Działa to prosto jak podanie dłoni:

Uruchamia się program w telefonie...

…zbliża aparat do kodu…

…program czyta kod…

…i skierowuje nas automatycznie na stronę www poświęconą danemu winu.

Jest to wiec banał: zautomatyzowane łącze internetowe, tyle że ułatwiające życie (komu by się chciało wstukiwać do telefonicznej wyszukiwarki kilkudziesięcioznakowy adres?) i znacznie przyspieszające wyszukiwanie informacji o winach. Zamiast zwyczajowego widoku w polskich sklepach z winem i winiarskich działach w supermarketach – konsumenta bezradnie stojącego przed ścianą niemych etykiet – możemy teraz śmigać jednym kliknięciem po internetowych opisach, aż znajdziemy flaszkę, która nas zaciekawi.

Sama strona, do której odsyła kod na rzeczonym Castello d’Alba, nie jest szczególnie ciekawa – to nie www producenta, a portal społecznościowy Adegga, na którym znajdziemy szczątkowe o tym winie informacje. Ale tylko od inwencji producenta zależy, co skryje się pod kodem. Fiszka techniczna z opisem zawartości wina (szczepy, terroir, winifikacja) to najprostsza z opcji; inne to zdjęcia z winnicy, wywiady wideo z producentem, interaktywne przepisy kulinarne itd. Fotokody na wino mogą zaś naklejać nie tylko producenci, ale też importerzy; koszt jest praktycznie zerowy, kody generuje się na stronie www, można drukować na drukarce samoprzylepnych etykiet np. razem z adresem importera i sakramentalnym „wino gronowe wytrawne, zawartość alkoholu na etykiecie”, za jednym zamachem dostarczając konsumentowi solidnego zastrzyku wiedzy. Na razie nawet producenckie kody 2D są na naszych półkach rzadkością, a o ich rodzimej wersji chyba na razie nikt nie myśli. A może?…