Wojciech Bońkowski
O winie i nie tylko

Pamiętnik zza grobu

Posted on 13 lipca 2009

Hans Lang Riesling Hassel Spatlese 2003 (1)

Hans Lang Hattenheimer Hassel Riesling Spätlese 2003

Taka oto butelczyna zbierała od 2004 roku kurz w kącie piwnicy. Odnalazłem ją przy sprzątaniu. Normalnie dawno bym ją wypił, bo 2003 to był przykry w całej Europie rocznik dla win białych. Afrykańskie upały wysuszyły winogrona na rodzynki, wywindowały alkohol i zabiły kwasowość (po raz pierwszy za ludzkiej pamięci niektórzy winiarze niemieccy musieli swe Rieslingi dokwaszać – ponoć niektórzy radzili się kolegów z Nowego Świata przez telefon, jak to robić).

Miałem sporo butelek z tego rocznika i przez kolejne lata otwierałem je z coraz większą przykrością. Zmęczone, spalone bukiety, na podniebieniu tępy alkohol i ani śladu świeżości… Ostatnie flaszki skończyłem tej zimy z westchnieniem ulgi. A tu niespodzianka – jeszcze kilka zapomnianych Rieslingów. Otworzyłem je „w celach edukacyjnych”, jak się mówi, gdy nie ma nadziei na jakąkolwiek przyjemność.

Niespodzianka tym większa, że wino jest świetne. Ani trochę zmęczone, ani trochę przypalone. Kwasowość – z pewnością w 100% naturalną, bo tego cytrynowego smaku nie da się podrobić – ma zdecydowanie wysoką, co pomogło w zakonserwowaniu wina; jedynym śladem ewolucji jest drobna nuta karmelowa. Ten Riesling ma świeżość, napięcie, elektryczność i to, co nazywamy rasą – trudne do zdefiniowania i niemożliwe do podrobienia poczucie finezji, szyku, polotu. Zapytana przeze mnie o ten rocznikowy cud właścicielka Gabriele Lang wyjaśnia, że reńskie miasteczko Hattenheim odznacza się wśród łupkowych gleb swego regionu dużą proporcją lessów, które zatrzymały w swych trzewiach obfite opady z zimy 2002/2003 roku i owego tropikalnego lata pozwoliły winorośli czerpać głęboko ukrytą wilgoć. Pani Lang uznaje wręcz rocznik 2003 za jeden z najlepszych w historii posiadłości.

Jak  zatem widać, uogólnienia i stereotypy dotyczące roczników okazują się niekiedy zupełnie chybione. Prawda zawsze tkwi w butelce. Doskonała okazała się też inna zapomniana flaszka tego samego producenta: Hattenheimer Wisselbrunnen Riesling Erste Lage 2003.

I jeszcze kamyczek do krajowego ogródka. Wina Hansa Langa są obecne w Polsce od wielu lat, ale nikt się nimi nie interesuje. U importera zalegają stare jak świat roczniki (w tym chyba i 2003). Kiedyś w rozmowie przedstawiciel firmy nazwał te Rieslingi sakramentalnym słowem „niesprzedawalne”. Może z powodu marży? Pity przeze mnie Hattenheimer Hassel kosztuje w Niemczech 13€, a za jego tańszą wersję mieszaną z różnych winnic kasują nad Wisłą 114 zł.