Te wspaniałe kwasiory
Posted on 24 sierpnia 2009
Co roku śmietanka niemieckich winiarzy zrzeszona w organizacji VDP zaprasza dziennikarzy na prapremierę nowego rocznika czołowych win. Butelki oznaczone nazwą Erste Lage i Grosses Gewächs na rynek trafią 1. września (a znikną zeń, jak uczy doświadczenie, w kilka tygodni później). Czasu na degustację, ocenę i zakup nie ma więc wiele.
Prezentowany dziś i jutro w Wiesbaden rocznik 2008 ma słabą prasę. Po niespotykanej gdziekolwiek na świecie, trwające nieprzerwanie bodaj od 1995 serii znakomitych roczników niemieckiemu winiarstwu trafił się nareszcie rok „średni”. W zdegustowanych dotąd przeze mnie 60 winach to czuć. To nie są te wyżyny owocu i otchłanie mineralności, którymi cieszyliśmy się przed rokiem, pijąc 2007 (bodaj największy z wielkich).
Z przejrzanych już przeze mnie czterech regionów słabiutko poradziła sobie Frankonia – wina są zdecydowanie zielone, mało atrakcyjne, bez owocu. Z tą ostrą kwasowością można by się jeszcze pogodzić, ale braku wyraźniejszych nut owocowych Rieslingowi wybaczyć nie sposób. Z 13 próbek wybronił się pewniak, czyli Horst Sauer ze swym Lump 2008, oraz Randersackerer Pfülben 2008 z Juliusspital, jedyne wino z Frankonii z bardzo ładną mineralnością. Zdecydowanie lepiej wypadły Silvanery (ta odmiana dojrzewa wcześniej niż Riesling i ma z natury niższą kwasowość), lecz i wśród nich win prawdziwie głębokich, mineralnych nie ma wiele; wyróżnił się się Stein 2008 z Juliusspital oraz Pfülben 2008 z winiarni Schmitt’s Kinder.
Dolina Mozeli i Saary zaprezentowała dziwną serię win. Do tej pory wytrawne Rieslingi nie były wszak mocną stroną tego specjalizującego się w winach słodkich regionu, a w tym roku zabrakło do tego kilku znanych czempionów wytrawności, jak Heymann-Löwenstein. A jednak sporo jest win całkiem ciekawych, choć w wielu czuć zieloność i naturalne ograniczenie mozelskiego terroir. Wyróżnił się Clemens Busch ze swym Marienburg Rothenpfad 2008 – winem słonym, brutalnie mineralnym; nielubiany przeze mnie Dr. Loosen z Ürziger Würzgarten Alte Reben 2008 – dalekim od wielkości, ale świetnie ukazującym swe siedlisko charaakterystycznymi, pieprznymi nutami, oraz jedyne do tej pory wino 90-punktowe – Scharzhofberger 2008 z Reichsgraf von Kesselstatt. Francuzi – którzy o werbalnym lawirowaniu w obliczu słabego rocznika wiedzą wszystko – mawiają, że w dobrych rocznikach kupuje się wszystko, a w słabych tylko grands crus. Tutaj się sprawdziło.
Najlepszą jak na razie serię win przedstawił mały region Nahe. Nie jest w sumie dziwne, że Dellchen i zwłaszcza Hermannshöhle 2008 od Helmuta Dönnhoffa zbliżają się do (względnego) absolutu, bo sława tego winiarza nie ma sobie równych. Ale i mniej sławni, jak Kruger-Rumpf (Riesling Pittersberg 2008) czy Schäfer-Fröhlich (Halenberg 2008), zrobili świetne rzeczy, łączące kryształową mineralność z atrakcyjnym owocem i czystą, cytrynową kwasowością (trzeba ją lubić, jeśli chce się kupować wina z 2008). Ciut zawiódł Emrich-Schönleber, które dwa Rieslingi są „zaledwie” bardzo dobre; nie przekonał mnie też Armin Diel, z wyjątkiem Burg Layen Schlossberg 2008 – ale to wino nie będzie w wolnej sprzedaży, trafi tylko do luksusowej restauracji Sansibar.
Więcej rekomendacji w czasie drugiego dnia degustacji – jutro.