Wojciech Bońkowski
O winie i nie tylko

Szybko!

Posted on 22 grudnia 2009

Kupiliście już wszystkie perfumy, skarpetki, mydełka? Starczyło coś na wino dla Was? Mam nadzieję że tak, bo Święta bez dobrego wina to jak bigos bez Rieslinga. Ja po prezenty dla samego siebie wybrałem się m.in. do Mielżyńskiego, a reporterski nos od razu zawiódł mnie na pierwszy regał po lewej od drzwi, gdzie znalazłem tego oto

Dobogó Tokaji Furmint 2005

Wino degustowane już parę razy, lubiane, może nie uwielbiane (większy potencjał uwielbienia przez swoją mniejszą beczkowość i większą mineralność mają dla mnie 2004 i 2007). Akurat rocznika 2005 brakuje mi w piwnicy, więc w normalnych okolicznościach kupiłbym flaszkę lub dwie. Przecierałem jednak oczy ze zdumienia, gdy zobaczyłem cenę – 37 zł. Robert Mielżyński jeszcze niedawno sprzedawał rocznik 2007 za ok. 75 zł. Co więc się stało?

Takie numery to w sklepach winiarskich albo efekt krótkotrwałej wyprzedaży, albo pomyłki personelu. (Historia zna przypadki kupowania Château Mouton w cenie Mouton Cadet). Dobogó 2005 to  jednak ani promocja, ani pomyłka. Wedle nieoficjalnych informacji ten starszy rocznik przyjechał prosto z Węgier w promocyjnej cenie w ramach przeprosin od winiarza za ponoć faktycznie omyłkową zwyżkę ceny przy roczniku 2007.

Ja przeprosiny przyjmuję. Nie jest to najwybitniejszy Furmint na świecie – wino jest jak na mój gust nieco zbyt Viognierowate i toczy się pod dyktando beczki, ale ma też moc zalet: niezbyt wysoki alkohol (co jak wiadomo, w Furmintach nie jest oczywiste), bardzo dobrą kwasowość, wyrazistą mineralność, naprawdę dobrą równowagę. Furmint unowocześniony, szczodry, pokazowy, brzoskwiniowy walczy tu o lepsze z bardziej tradycyjnym, zielonym, ostrym, suchym, nierozmownym. Ta rozmowa będzie się jeszcze toczyła co najmniej 2–3 lata, więc okazja cenowa wydaje się tym szczęśliwsza.

Ja kupiłem 18 butelek. Spieszcie i Wy, bo nie dla wszystkich starczy. Jak mówi obsługa wino „znika jak śnieg za oknem”. W sklepie Mielżyńskiego w Poznaniu zostało we wtorek o 21:15 ok. 60 butelek, w Warszawie na Burakowskiej – 180.