Warsaw Wines & Spirits 2009
Posted on 8 czerwca 2009
Trzy dni winiarskich targów za nami. Impreza o swojsko brzmiącej nazwie Warsaw Wines & Spirits odbyła się w Warszawie. To jedyne w Polsce targi stricte branżowe – wystawiają się tylko producenci win i destylatów (oraz miodów pitnych i różnych wynalazków typu Bacardi Breezer). Jest zatem kameralnie: całość mieści się w pudełku do butów, czyli hali rozmiarów 30 na 20 metrów. Gości z początku można policzyć na palcach rąk. Ma się ochotę czmychnąć gdzie pieprz rośnie.
Ale warto było zostać. Dobrych win wbrew pozorom było sporo, a niedrobych właściwie wcale. Za śmieszne 20 zł (cena karnetu na 3 dni w przedsprzedaży internetowej) można było spróbować win już dostępnych na polskim rynku oraz dopiero szukających swojej szansy. W tej pierwszej kategorii sporym stoiskiem kusił importer M&P z solidną Alzacją od Schuellera, Riberą od Prado Rey, Chianti od Castellare et al. Inni wielcy naszego rynku zawiedli, nie zawiedli mali, jak Tudor House (ciekawa oferta mniej znanych win z Nowego Świata), MoVin (wina mołdawskie) czy Damil.
Wśród aspirantów było sporo ciekawych Hiszpanów – na sympatycznym stoisku izby handlowej ExCaL było m.in. kilka Bierzo z Tilenus Roble 2006 na czele – i Francuzów (Régis Boucabeille z Roussillon). Bardzo dobrze prezentowali się Portugalczycy z grupy Saven, skupiającej zdolnych enologów ze wszystkich regionów kraju. Tu do spróbowania było kilkadziesiąt etykiet, m.in. znana już u nas (sprowadzane przez importera Gali), przebojowa w swej cenie seria Azul Portugal. Ja mam słabość do enologa Jaime Quendery ze spółdzielni św. Izydora w Pegões. Ten facet nie umie zrobić wina, które nie byłoby smaczne i autentyczne, nieważne, czy za 3, czy za 15 €.
Skupiłem się jednak na winach z naszej części Europy (4 czerwca zobowiązuje). Nadreprezentowana była Gruzja. Przyjemnie było po dwóch latach zdegustować wszystkie wina z serii Marani. Tak przyjemnie, jak przeczytać kolejną dobrą książkę ulubionego autora. Nie był to może dzień win białych, ale takie wytrawne czerwone Telavuri (najtańsza etykieta, dostępna w sklepach po ~20 zł) to naprawdę kawał uczciwego owocu. Nie zawiodło jak zawsze Mukuzani i jak zawsze świetnie wypadło proste, bezpretensjonalne, urzekające zdrowym owocem i kipiące wigorem Saperawi 2007.
Również po paru latach miałem możliwość przyjrzeć się bliżej winom z Kindzmarauli Marani. Dawniej się do nich nie przekonałem i moją negatywną ocenę w „Winach Europy” dementowało wielu Czytelników, o winach wypowiadano się pozytywnie także tu. Miło mi stwierdzić, że się drzewiej myliłem. Sporo tu dobrych win. Bardzo oryginalnym białym, z tajemniczymi nutami kiszonych warzyw, jest na przykład Khikhvi 2007 z bardzo rzadkiego szczepu, a biały Kakhetian Royal 2005, starzony w amforach, ucieszy miłośników gruzińskiego hardkoru (jak ja). Czerwone też dobre, zwłaszcza Kakhetian Royal 2005 (czekać parę lat) i zaskakująco soczyste i żywe półsłodkie Kindzmarauli Original, bodaj najlepszy przykład tej apelacji, jaki piłem. W dodatku są to wina uczciwie wycenione (30-60 zł).
Wśród innych win ze Wschodu zaciekawiły mnie mołdawskie z firmy DK Intertrade. Postanowiła ona wyrwać się z postkomunistycznej beznadziei zatrudniając brytyjską enolożkę, która pod marką AurVin stworzyła serię win Firebird Legend. Są to zręcznie wypichcone pod określone price pointy wina z międzynarodowych szczepów, m.in. przyzwoite, soczyste Pinot Gris 2007, udane komercyjne Merlot Rosé 2007 oraz szczere, żywe, niskoalkoholowe (12-13%) czerwone z Cabernet Sauvignon 2007 i Cabernet-Bastardo 2007 na czele. Moglibyśmy na Wisłą i Wartą pić te wina do codziennych okazji zamiast chilijczyków i dobrze byśmy na tym wyszli. DK Intertrade ma już w Polsce nie jednego, a dwóch importerów i za ich pośrednictwem sprzedaje dziesiątki tysięcy butelek – tyle że taniutkich win słodkich i półsłodkich (w tym nieśmiertelnej Izabelli). Firebirda żaden z tych dwóch importerów brać nie chce, bo za drogi i „się nie sprzeda”. Uśmiałem się jak norka, bo wina te przy całkiem przyzwoitej marży mogłyby kosztować na naszych półkach 30-35 zł. Za drogo?