Wojciech Bońkowski
O winie i nie tylko

Komisja weryfikacyjna

Posted on 10 maja 2010

Z inicjatywy miłośnika Brunello Jacka D. wesołą gromadką zebraliśmy się wokół ni mniej, nic więcej niż 20 butelek tego zacnego toskańskiego wina. Prywatne winomańskie spotkanie miało na celu wydanie ostatecznego werdyktu o roczniku 1999. Wielkim, wspaniałym, nadzwyczajnym, a w każdym razie najlepszym pomiędzy 1990 (kto to jeszcze pamięta?) a 2006 (być może; wina jeszcze śpią w beczkach). Sam należałem do apologetów 1999, toteż do stołu siadałem z niekłamanym podnieceniem.

Trudne są jednak powroty do dawnych miłości, stawanie po latach przed płótnem mistrza, które ongiś, przez iluminacyjną sekundę, olśniło nas i uchyliło rąbka Tajemnicy. Tamtego zachwytu zmysłowym owocem ujętym w karby żelaznej kwasowej struktury nie da się dziś powtórzyć, rzekłbym, z definicji. W 2004 i 2005, gdy Brunello 1999 ukazywały się na rynku, a okazje do ich próbowania nadarzały się praktycznie co tydzień, rocznik grzał się w blasku wystrzeliwującej międzynarodowej popularności Brunello, a urok młodości przyćmiewał wszelkie niedoskonałości. Dziś Brunello jawi się nam raczej jako łobuz z domu poprawczego, spod makijażu wychodzą zmarszczki i bruzdy; weryfikacja prywatnego mitu w wielu przypadkach okazała się bolesna.

Największą zmarszczką w próbowanej przez nas serii win okazały się bodaj suche garbniki, które obciążały winom końcówki i pozbawiały je elegancji. Dotyczyło to szczególnie win w stylu nowoczesnym, bo tu dochodziły wzmagające suchość garbniki od beczki.

Niezaprzeczalną natomiast zaletą rocznika okazała się jego żywotność. Wbrew oczekiwaniom niektórych uczestników znakomita większość tych Brunello 1999 ma przed sobą jeszcze co najmniej 5 lat życia. Nieliczne już całkiem gotowe do picia wina to te, gdzie autorzy szukali maksymalnej dojrzałości i sięgali po mniej lub większy late harvest. Pozbawione życiodajnej kwasowości, z nutami owocowymi, które już na starcie ewoluowały w stronę powideł i dżemu, te wina już się nie poprawią. To przypadek m.in. obu win Valdicavy oraz (niespodzianka) Fuligni Riserva.

Bezapelacyjny zwycięzca degustacji.

Te najlepsze wina – zwłaszcza w stylu tradycyjnym, których niestety piliśmy niewiele – ujmują świetną naturalną równowagą, soczystością, bardzo ładną finezją swych czysto wiśniowych faktur. Świetnie realizują one potencjał sangiovese jako szczepu łączącego właśnie siłę i finezję, surowość i czystość.

Czy warto dziś kupować Brunello 1999? W moim przekonaniu tak. Z uwagi na dużą podaż win z innych bardzo dobrych roczników (1998, 2001, 2004, a zaraz 2006 i 2007) Brunello 1999 są wciąż stosunkowo łatwo dostępne i w zasadzie nie takie drogie. W toskańskich winotekach można dostać je po 40–60€, a Riservy po parę euro więcej. Wybierając ostrożnie te wina, które potwierdzały wielokrotnie swoją klasę, można więc w rozsądnej cenie nabyć włoskiego klasyka z wielkiego rocznika w szczycie formy. Że taka flaszka nie musi kosztować fortuny, potwierdziła gwiazda naszej degustacji – Il Poggione 1999, „od zawsze” jedno z najtańszych win w apelacji. Wraz z zaskakującym Friggiali Riserva była to najlepsza – również dlatego, że najbardziej autentyczna i najmniej wymuszona – interpretacja Brunello tego popołudnia.

*****

Powyżej oczekiwań: Camigliano, Camigliano Gualto, Centolani Riserva Tenuta Friggiali, Valdicava Madonna del Piano

Jeszcze czekać: La Poderina, Col d’Orcia Poggio al Vento, Poggio Antico Riserva, Casanova di Neri Tenuta Nuova

Dobre, nie wielkie: Poggio Antico

Styl międzynarodowy, nic ciekawego: La Poderina Poggio Banale, Banfi Poggio alle Mura, Castelgiocondo, Castelgiocondo Ripe al Convento, Poggio Antico Altero

To wino planetarnej niegdyś sławy jest nadal świetne, ale to już nie te emocje...